Dzisiaj kolejna ciekawa pozycja, tym razem z apelacji D.O Almansa. Jesteśmy w dalszym ciągu niedaleko wybrzeża, jadąc większym łukiem, gdzieś w połowie drogi pomiędzy Walencją a Alicante. Bliskość morza niesie temu regionowi spore wpływy śródziemnomorskie. Trzeba przyznać, że Almansa nie zalicza się do słynnych, winiarskich apelacji. Jest to obszar znany przede wszystkim ze sprzedaży wina luzem, zabieranego przez kontrahentów na samochodowych cysternach. Nie mniej jednak trzeba podkreślić, że od pewnego czasu znajdziemy tam również sporo interesujących win. Z czerwonych odmian winorośli dominuje Garnacha Tintorera, ale również Monastrell. Mnie bardzo zaciekawiła odmiana Garnacha Tintorera, z tego względu, że jest jednym z niewielu winogron o czerwonym miąższu. Ta interesująca właściwość sprawia, że staje się pożądanym dodatkiem dla wielu kupaży, wnosząc ze sobą intensywność koloru oraz strukturę, dodające niewątpliwej atrakcyjności winom. Garnacha, dla mnie osobiście, jest jednym z najciekawszych winiarskich szczepów, który stawiam wyżej nawet od królewskiego Tempranillo. Fascynuje mnie przede wszystkim jej kamaleoniczny charakter, który jak mówią winarze, pozwala tworzyć wina o niezliczonym bogactwie smaków, niuansów, wina całkiem od siebie różne, chociaż z tego samego szczepu. Uwielbiam dobre opracowania z tej odmiany, jestem ich bezapelacyjną fanką, chociaż z mojego doświadczenia wynika, że Garnacha potrafi być również trochę wredna. Po dobrym roczniku niejednokrotnie może zmienić swoje oblicze, prezentując w kolejnym wydaniu lekceważącą przeciętność. Winiarze wcale nie mają z nią łatwo. Niech przykładem będzie wino Alto Moncayo robione w Campo de Borja (Aragón), któremu R.Parker kilkukrotnie już przyznał 100 punktów. Po znakomitych opracowaniach w wybranych rocznikach potrafi nagle przejść do swojej mocno oszczędnej facety. Mimo wszystko szczep Garnachy fascynuje wiele osób, które znam.
Tym razem mieliśmy możliwość testowania jednoszczepowej kreacji Garnacha Tintorera z apelacji Almansa, o nazwie TERNARIO 10. Wino pochodzi z wytwórni Bodegas Venta la Vega. Producent w realizacji tego projektu poprosił o pomoc słynnego enologa, prawdziwego enfant terrible hiszpańskiego winiarstwa- Raula Perez, który czasem pomaga swoim znajomym robić spektakularne wina w różnych częściach świata. TERNARIO ma za sobą 10 miesięcy kontaktu z francuskim dębem, który nadaje mu charakter. Wprawdzie potrzebuje jeszcze trochę zadomowić się w butelce, ale już widać, że jest to dobrze zrobione wino. Intesywna, ekspresyjna czerwień w kieliszu, przenosi się również do nosa i ust. Wyraziste w zapachu i ciekawe. Dominują czarne owoce oraz wspaniała oliwka o wyraźnym zaznaczeniu. W ustach jest trochę ekscesywne, ale w tym dobrym znaczeniu, bardzo osobliwe, tak, odmienne, może się podobać. TERNARIO 10 jest wyraźnie rozpoznawalnym winem. Odnosi się wrażenie włożenia do ust łyżeczki ze słoika z dżemem z czerwonej pożeczki, z malinami lub jagodami. Pojawia się nawet smaczek dobrego masła, owoców granatu z drzewnymi akcentami. Pokazuje kwasowość niezbędną do zrekompensowania całości. TENARiO 10 można śmiało zestawić z dobrą kuchnią, a także delektować się nim bez niczego. Moim zdaniem jest to wino bardzo konkretne, szczególnie dla tych osób, które nie uznają przeciętności. Mam to szczęście, że lubię wszystkie rodzaje wina (zawsze dobrze robionych) i cieszą mnie wszystkie dobre opracowania. Mam nadzieję, że nie są to objawy mojego starzenia, ha,ha